30 sty 2016

Epliog sezonu 1









Człowiek chcąc podążać za głosem serca robi różne, czasem głupie, rzeczy. Zakochuje się, wychodzi za mąż, żeni się, czy rodzi dziecko. Popełnia miliony błędów, których nie potrafi sobie wybaczyć. Wychodzi poza granice niemożliwości i nie patrzy, czy przez to upada. Po prostu idzie, nabierając przy każdym potknięciu większej pewności siebie i determinacji. Dźwiga swoje życie na plecach zalanych wspomnieniami. Wspina się, s
chodzi i próbuje przy tym pozostać sobą. Za cenę czego? Prawdopodobnie szczęścia. Każdy z nas tego chce. Chce budzić się w ramionach uśmiechu, zasypiać otoczony spełnieniem. Po prostu robić to, co kocha. Bez ukrywania. Bez kłamstwa. Bez niczego, co złe. Dlaczego więc takie proste rzeczy są dla nas aż tak trudne do zrobienia?

Mi się udało. Udało mi się osiągnąć szczęście. Niesamowita radość jaką czuję przy Leon'ie jest nie do zastąpienia. Codziennie widzę, jak o mnie dba i ile wkłada w to, bym wybaczyła mu i znów z nim była. A moja mała kruszynka? Rośnie jak na drożdżach, a ja nawet nie wiem, kiedy stała się tak duża. Spędza ze mną na dywanie długie godziny i zawzięcie ćwiczy raczkowanie. Dużo się śmieje i bada świat każdą komórką swojego ciała. Leon też nie jest jej już obcy. Bawi się z nim, przytula go i nie potrafi zasnąć bez buziaka od niego na dobranoc. Potrzebuje nas oboje i daje ku temu wyraźnie znaki. Przeniosłam się z rodziną do Buenos Aires. Tam jest moje miejsce i tam jest mój prawdziwy dom. Z Leon'em postanowiliśmy zamieszkać razem. Z naszych oszczędności mogliśmy spokojnie stworzyć nasze własne cztery ściany. Niedawno do nich się wprowadziliśmy. Kupiliśmy działkę z dużym ogrodem, a na niej zbudowaliśmy dom. Jest taki, o jakim marzyłam. Nie chcieliśmy nowoczesnej willi, a śliczny dom z drewna. Zrobiłam sobie ogródek, posadziłam kwiaty, a Leon zaprojektował ganek, gdzie spędzamy we trójkę ciepłe popołudnia. Duży salon z kominkiem ogrzewa nasze ciała wieczorami. Chyba nigdy nie układało się między nami tak dobrze jak teraz. Te rozstanie chyba było nam potrzebne, byśmy mogli się ustatkować i docenić uczucie, jakie nas łączy. Dbamy o nie. Wychodzimy na randki, spacery, czy po prostu razem wykonujemy najprostsze czynności. Leon został przy piłce nożnej. Nadal jest kapitanem. Zrezygnował jedynie z motocrossu, by nie narażać swojego życia. Nie mógłby się pogodzić z kolejną stratą nas. Zdarzają nam się rozmowy o zaręczynach, ślubie, czy drugim dziecku, ale nie podjęliśmy jeszcze kroków ku temu. Nie chcemy się nigdzie śpieszyć, bo czeka nas cała wieczność razem.
Kontakt z moim tatą troszkę uległ zmianie. Rozmawiam z nim, bo widzę, że próbuje znów przy mnie być, ale wybaczenie mu nie jest takie proste. Mimo wszystko próbuje, by znów między nami było choć trochę dobrze. Na razie wszystko idzie w dobrym kierunku.
Ludmiła i Federico wzięli niedawno ślub. Ich synek powoli bierze się za chodzenie, a oni wyprowadzili się do Nowego Jorku, by dziewczyna mogła znów projektować i tworzyć ubrania. Ich wyjazd zniosłam bardzo ciężko, ale dość często przyjeżdżają. Rozmawiam też z nimi na Skypie. Federico też się ustatkował. Nie jest już nadopiekuńczym bratem, a świetnym przyjacielem. Mówię mu o wszystkim. Chyba każdemu z nas powoli się układa.
Jeśli chodzi o drużynę, to tato nadal jest trenerem. A ja nadal mam ich na oku podczas treningów. Zabieram wtedy ze sobą Nikolkę i razem spędzamy tam poranek. Zazwyczaj siedzi na murawie na swoim kocyku i bawi się zabawkami, albo macha do swojego tatusia, a gdy ten jej odmachuje to chichocze. Widzę, ile nam daje szczęścia i jak bardzo nas łączy w różnych sprawach. Łatwo mnie wzruszają takie widoki.
Moja kariera na razie ucichła. Nie wyjechałam w trasę, choć płyta do tej pory jest na liście najlepiej sprzedawanych płyt. Pojawiam się na różnych galach, sesjach, czy pokazach. Nieraz i występuje, ale jest to spokojna ścieżka. Znacznie wolę siedzenie w domu z moimi dwoma skarbami. To mi daje prawdziwe szczęście. Nie pieniądze, a oni. Po prostu moja rodzina.
Każdy z nas znalazł swoje miejsce na świecie. Znalazł drugą połówkę. Znalazł swój cel w życiu i jego się trzyma. Nadal tworzymy tą samą niezapomnianą historię, która się nie kończy i która tak naprawdę trwa i ciągle będzie trwała bez przerwy. Bez względu jaka przeszkoda stanie nam na drodze, to wiecznie będziemy dla siebie tacy sami. Jesteśmy swoją własną galaktyką. Jesteśmy wspomnieniami. Jesteśmy dniem wczorajszym. Jesteśmy dniem dzisiejszym. Jesteśmy dniem jutrzejszym. Po to się urodziliśmy. By stworzyć tą opowieść. By w niemożliwości znaleźć siłę. By dorastać z każdym słowem. By krzyczeć to, co chcemy i nie bać się tego, co może nadejść.
Chcę podziękować każdej osobie, która w tym życiu była ze mną i tak mocno trzymała mnie za rękę, że nieraz się łamała. Chcę podziękować tym wszystkim, którzy sprawili, jaką silną kobietą teraz jestem. Chcę wysłać każdemu bukiet szczęścia za to, że jestem sobą i mogę teraz podziękować. Wiem, że to nie koniec, a początek historii. Początek mojego życia, który właśnie się zaczyna.
Teraz wiem już, kim jestem.
Jestem kobietą.
Jestem mamą.
Jestem ukochaną.
Jestem siostrą.
Jestem sobą.
Jestem Violettą.
Jestem i zawsze będę tym, kim dano mi być.

***

- Pójdę po Niki. - powiedział Leon, odrywając wargi od moich.
- Rozpakuję zakupy. - szepczę z uśmiechem, dając mu jeszcze delikatnego buziaka.
Gdy znika za drzwiami, biorę reklamówkę, którą kładę na blat i zaczynam rozpakowywać zakupy. Przed chwilą wróciliśmy z centrum handlowego. Było dzisiaj dużo przecen, a nasza mała kruszynka potrzebowała kilka nowych rzeczy, bo z dużej części wyrosła. W czasie gdy ja szukałam coś dla siebie, Leon poszedł z nią do sklepu spożywczego, więc to rozpakowuje jako pierwsze. Warzywa i owoce chowam do szuflad w lodówce, a resztę do szafek lub szuflad. Na samym spodzie leży słoik z Nutellą. Kręcę głową z uśmiechem. Przecież mamy jeszcze całą, nawet nie zaczętą. Patrzę na etykietę. Serce zabija mi mocniej. Leon staje obok mnie z małą na rękach i uśmiecha się, podają mi łyżeczkę. Chichoczę słodko i odkręcam nakrętkę, po czym zdzieram papierek. Biorę sobie troszkę i zjadam. Leon robi to samo, dając zaciekawionej Nikoli polizać. Wielbienie słodkiego ma po Leon'ie.
- Kocham Cię. - szepcze z uśmiechem.
- A ja Ciebie. - odpowiadam, przygryzając wargę i czule go całując.
Stawiam słoik na szafce. Niby nic takiego, gdyby nie napis.

WYJDZIESZ ZA MNIE?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz