29 sty 2016

#Prolog Cheat Destiny.




" Widząc, ile w moim życiu zależy ode mnie, czuję się bardziej przytłoczona, niż kiedykolwiek. Nie chodzi tu o wybór maskary, chłopaka, czy pary bielizny, która pasuje do siebie najmniejszą nitką. Mówię o życiowej decyzji, jaką jest PRZYSZŁOŚĆ i to, co mnie kiedyś czeka. Miliony cech, jakie musisz połączyć w jedną drogę, którą od teraz będziesz się kierował, zaliczając oczywiście więcej zakrętów i przeszkód, niż byś się spodziewał. Cokolwiek zrobisz ze swoim życiem, znajdą się tacy, którzy za wszelką cenę będą próbowali zniszczyć twoje prawdziwe "ja".  Będą też inni. Tym będzie zależeć, byś zrobił ile będziesz mógł. Chcą twojego szczęścia. Masz odróżnić te dwie grupy i iść z nimi przez całą podróż, choć będą momentami zostawiać cię samego jak palec, a potem wracać z prawdziwą lub udawaną skruchą. Za cenę czego? Spełnienia, którego wcale możesz nie doznać? Radości, która może nie czekać na ciebie na mecie? Perspektyw, których wcale może nie być? Nie rozumiem życia coraz bardziej. Próbuję, ale chyba nie idzie mi to najlepiej. Może to ze mną jest coś nie tak? Każdy po prostu boi mi się to powiedzieć. Wyznać prawdę co o mnie myśli, uśmiechnąć się sztucznie z litości i liczyć na moje szybkie ulotnienie. Ironia, co? Pewnie odczytasz ten list, gdy mój pogląd na świat się zmieni. Dlaczego te listy dochodzą do Ciebie tak późno? Jeszcze bardziej pokazuje, że jesteś tak bardzo daleko. Los uwielbia wbijać nam kołki w serce. Tęsknię z każdą sekundą coraz bardziej. Pamiętaj.
Kocham Cię.
Twoja i tylko Twoja,
Inez "

Chłodny wiatr musnął moje plecy, a następnie zrobił to samo z moimi włosami, które rozwiewają się na boki, delikatnie unosząc się razem z nim. Wywołało to u mnie małe dreszcze, ale to te uczucie, które człowiek pragnie przeżyć niejeden raz i powtarzać jak najczęściej. Spuściłam wzrok i dokładnie przyjrzałam się białej kartce, na której mieszczą się teraz rzędy niebieskich liter. Zmrużyłam powieki i zaczęłam składać list na takiej wielkości prostokąt, by mógł się zmieścić w kopertę. Wyciągnęłam z kieszeni znaczek. Widok Krzywej Wieży w Pizie teraz nie tylko mogę zobaczyć w tamtym mieście, ale też po prostu na tym niewielkim pakunku, a który jest tak bardzo ważny dla mojej duszy i serca. Uśmiechnęłam się do siebie, kończąc pisać ostatnią literkę swojego imienia. Wstałam i zdjęłam z murku czarną bluzę, zarzucając ją na chłodne już ramiona i zapinając. Opuściłam ją lekko i ostatni raz popatrzyłam na widok zachodzącego Słońca. Wielkie koło ognia od kilkunastu minut sprawiało, że niebo odziało się wszystkimi barwami, które znajdują się między czerwonym a kremowym.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz