30 sty 2016

Rozdział III




Nalałam sobie soku pomarańczowego do szklanki i wypiłam go dosyć szybko. Mmm.. od razu lepiej. Nie wiedziałam, że aż tak zaschło mi w gardle po tym tańcu. Popatrzyłam na smakowite rzeczy na stole. Ostatecznie pokusiłam się na mandarynkę. Jedzenia od cholery, różne pieczywa, sery, ciasta, wędliny, sałatki, kurczak... a ja wzięłam jakąś nędzną mandarynkę zamiast np. podgrzanych lodów z mango i ananasem.? No widzicie, jestem odmieńcem. Tego jest tu po prostu za dużo, nie wiem za co się zabrać pierwszo. Jeden z powodów, dlaczego nie lubię chodzić na bankiety. Obrałam ją, a skórkę położyłam na serwetce obok mojego talerza. Rozdzieliłam ją na połowę.
- Chcesz.? - zapytałam Fede.
- Jasne, dzięki. - uśmiechnął się i wziął połówkę.
- Fede... dlaczego żaden chłopak się nie odzywa.? I dlaczego tak zareagowaliście.? - spytałam.
- Twój taniec był... jakby to powiedzieć... namiętny, pociągający i seksowny. - stwierdził - Z racji tego, że jestem twoim bratem, to podniecenie raczej nie było tak duże jak u innych.
- O czym ty... - zaczęłam, ale Fede mi przerwał.
- Zobacz pod stół. - zaśmiał się cicho.
Dopiero zdałam sobie sprawę, że rozmawialiśmy szeptem. Nie wiedziałam o co chodzi, ale dyskretnie schyliłam się i spojrzałam pod stół. Parsknęłam lekko ze śmiechu. Wszystkie rozporki były uniesione prawie do piony, Leon'a najbardziej. Jedynie Fede miał normalny. Usiadłam normalnie, ledwo powstrzymując śmiech. Fede puścił mi oczko z uśmiechem. Oparłam się o krzesło i urwałam plasterek mojej mandarynki. Patrząc przed siebie włożyłam go do buzi i powoli zjadłam. Moją uwagę przykuła kobieta, około 30 lat. Dość wysoka, przez dość wysoki obcas, jasno brązowe włosy ( naturalne, znam się na tym ), szczupła. Miała dość pogodną twarz, uśmiechnięte oczy. Stała obok szwedzkiego stołu, dyskutując o czymś z jakimś nieznanym mi starszym mężczyzną. Co chwilę kierowała swoje oczy na mnie, a gdy nasze spojrzenia się spotkały, speszona odwracała szybko wzrok. Jej zachowanie było z lekka dziwne, sama nie wiem dlaczego. Troszkę tak jakby coś do mnie miała, chciała coś powiedzieć ale się bała... Nie wiem, pewnie mi się wydaje.
- Fede, znasz tą kobietę.? - zapytałam i wskazałam na nią lekkim kiwnięciem głowy.
- Nie. Pewnie nikt ważny. - powiedział troszkę szybko, bardzo wymijającym tonem.
Zdziwiło mnie jego zachowanie, czułam, że wie kim ona jest. Znam mojego brata na wylot i potrafię wyczuć, jeśli coś wie, a nie chce mi powiedzieć. Nigdy nie miał przede mną tajemnic, albo ja nie zauważyłam, że je ma. O co tu chodzi...? Zjadłam do końca moją połówkę mandarynki, wstałam i udałam się szybkim krokiem do wyjścia. Otworzyłam drzwi i weszłam do łazienki. Po chwili przekręcałam już zamek w " pomieszczeniu " z toaletą, gdy nagle ktoś szarpnął drzwiami i wszedł do środka, pośpiesznie zamykając za sobą drzwi. Nie zdążyłam mrugnąć okiem, a już zostałam przyparta do ściany.
- Czy ty musisz mnie tak pociągać.? - spojrzał mi w oczy Verdas.
- Ale ja nic nie zrobiłam. To był tylko taniec. - uśmiechnęłam się.
- Podnieciłaś wszystkich oprócz twojego brata. - powiedział - A mnie to najbardziej.
Uśmiechnęłam się w duszy. Bez chwili wahania Leon pocałował mnie namiętnie i brutalnie, jednakże bardzo delikatnie. Odwzajemniłam pocałunek, a on przywarł mojego ręce po bokach talii. Całym tyłem byłam oparta o ścianę. Zszedł z pocałunkami na moją szyję, a ja odchyliłam lekko głowę do tyłu, przygryzając przy tym wargę z uśmiechem. Pragnął mnie coraz bardziej, tak jak ja jego. Poczułam, że zrobił mi malinkę na szyi. Oderwał się po chwili i spojrzał z zadziornym uśmiechem na swoje dzieło.
- Teraz będę chodzić z tym jak jakaś debilka. - zaśmiałam się.
- Ale jaka piękna debilka... - odwzajemnił śmiech i wrócił do całowania mojej szyi. Jednym ruchem szelki, które trzymały kieckę na moich barkach, zsunęły się na moje ramiona. Ręką zaczął wodzić po moich plecach, szukając zapięcia od sukienki. Zaśmiałam się lekko.
- O co chodzi.? - spytał, odrywając się.
- Bo ta sukienka rozpina się z boku. - zaśmiałam się i pokazałam mu zamek, który ciągnął się od góry kreacji aż do połowy talii. 
- Wariatka. - zaśmiał się i rozpiął mi sukienkę, która od razu spadła na podłogę. Delikatnie odsunęłam ją obcasem na bok i od razu ściągnęłam buty, ocierając je o siebie. Byłam teraz troszkę niższa od Leon'a. Nie przeszkadzało mu to, dla niego to była zaleta. Położył swoje dłonie na moich pośladkach i jednym, bardzo zwinnym ruchem, podniósł. Dalej byłam oparta o ścianę. Oplotłam nogi wokół jego talii. Verdas szybko odnalazł rozpięcie mojego stanika i rozpiął go, a potem ściągnął. Upadł dokładnie na sukienkę i buty. Pożądanie górowało w nas coraz bardziej. Wbił swoje wargi w moje piersi, namiętnie je całując. Odruchowo jęknęłam, co go podnieciło jeszcze bardziej. 
- Pięknie wyglądasz nago. - szepnął uwodzicielsko i włożył rękę za gumkę mojej dolnej części bielizny.
Uśmiechnęłam się. Tylko on tak na mnie działał, tylko on potrafił doprowadzić mnie do szaleństwa jednym ruchem, spojrzeniem, uśmiechem lub słowem. Poczułam, że nie mam na sobie nic, oprócz biżuterii. Lekko otworzyłam oczy. Leon oderwał się od mojego biustu i przejechał językiem po moim brzuchu, podbrzuszu, aż wkońcu zakończył na mojej " przyjaciółce ". Jęknęłam, a on zadziornie się uśmiechnął. Bez wahania zaczął ją namiętnie pieścić, a ja przygryzłam wargę, by nie jęczeć. Pierwszy raz zaszliśmy tak daleko. Ręką mierzwiłam jego włosy, gdy nagle usłyszałam głos mojego brata.:
- Violu, długo tu jeszcze będziesz siedzieć.? Ktoś na Ciebie czeka na sali. - powiedział.
Leon nie przerywał, co trochę utrudniło mi odpowiedź.
- Dobrze, zaraz przyjdę. Zamek mi się zaciął w sukience, ale zaraz go naprawię. - odpowiedziałam z trudem.
- No dobrze. Ale jak za kilka sekund stąd nie wyjdziesz to tu wrócę. - powiedział.
Usłyszałam, że zamknął drzwi. No, jak zawsze on musi wszystko popsuć. Westchnęłam.
- Leoś... muszę iść. - powiedziałam cicho, ale on nie przestał. - Mówię serio.
Niechętnie się oderwał i postawił mnie na ziemi. Zaczęłam się ubierać, przy czujnym spojrzeniu mojego chłopaka.
- Było tak cudownie. - szepnął mi do ucha, gdy ubrałam buty.
- Ty byłeś cudowny. - dałam mu buziaka. 
- Raczej ty i twoje ciało. - lekko się uśmiechnął i wyszedł razem ze mną z toalety.
Wziął mnie za rękę, a ja splotłam nasze dłonie. Na szczęście nikt nie zauważył, że wyszliśmy razem. Poszliśmy na salę bankietową, a ja od razu zobaczyłam siedzącą obok Fede piękną blondynkę, która wstała z uśmiechem na mój widok. Puściłam rękę Leon'a i podeszłam do niej szybko.
- Ludmi.! - przytuliłam ją mocno.
- Cześć Violet. Tęskniłaś.? - uśmiechnęła się szeroko.
- No pewnie, że tak i to bardzo. - powiedziałam, tuląc ją.
- Ja też.! - pisnęła ze szczęścia. - Będę przez 3 dni z wami, więc wszystko sobie opowiemy. A tak w ogóle... to świetnie zatańczyłaś.! Stałam wtedy za drzwiami, bo chciałam zrobić ci dopiero teraz niespodziankę.
- Dziękuję.! - powiedziałam z uśmiechem.
Usiadłyśmy obok siebie. Teraz po jednej stronie miałam ją, a po drugiej mojego kochanego Verdas'a. 
- Zajebiście wyglądasz. - powiedziała z szerokim uśmiechem.
- Dziękuję, ty też kochana. - odpowiedziałam. - Promieniejesz w tej ciąży. - dodałam szeptem.
- A właśnie... zamierzam podczas mojego pobytu powiedzieć o tym Fede. - uśmiechnęła się.
- No wkońcu, najwyższy czas. - ucieszyłam się.
- Violu... a czemu ty przyszłaś z łazienki z Leon'em.? - poruszyła zadziornie brwiami.
- No bo... - powiedziałam, mało nie piszcząc ze szczęścia. - My to prawie zrobiliśmy... No wiesz, nie dużo brakowało. Nie mogłam oderwać go od mojej " przyjaciółki "
- Awwwww.! - pisnęła ze szczęścia.
- Zobacz pod stół, jak mój taniec podziałał na chłopaków. - zaśmiałam się.
Popatrzyła na mnie, nie wiedząc o co chodzi ale mimo to spojrzała tam. Po kilku sekundach wyprostowała się i wybuchnęła śmiechem.
Śmiałam się razem z nią. Ludmiła to zdecydowanie najcieplejsza i najzabawniejsza dziewczyna, jaką znam. Kocham ją jak własną siostrę. Cieszę się, że przyjechała chociaż na te kilka dni. 
- Ludmi, ale ja mam nadzieję, że będę chrzestną tego maluszka. - powiedziałam.
- No oczywiście, że tak. - powiedziała z uśmiechem. - Nikogo innego nie chcę.
Przegadałyśmy większość czasu na bankiecie. Byłyśmy nierozłączne, dopóki któraś z nas nie poszła zatańczyć. Najwięcej razy tańczyłam z Leon'em, Fede, Diego i Zayn'em. Obecność supernovej bardzo dobrze na mnie podziałała. Ten wieczór był dla mnie zdecydowanie bardzo udany. Pożegnaliśmy się i wyszliśmy się z sali. Wsiedliśmy do auta, w tych samych składach oprócz tego, że do naszej limuzyny wsiadła Ludmiła, która miała swoje miejsce na kolanach Federico. Śmiałyśmy się całą drogę. Dlaczego.? Wystarczy, że spojrzałyśmy na siebie a każda wybuchała śmiechem. Tylko my wiedziałyśmy, że chodzi tu o rozporki chłopaków. Po kilku minutach dojechaliśmy do domu. Nadal się śmiejąc poszłyśmy po swoje piżamy. Weszłam do łazienki jako pierwsza, czekając na nią cierpliwie. W między czasie zmyłam makijaż i ściągnęłam biżuterię oraz buty. Gdy weszła, znowu wybuchnęłyśmy śmiechem. Miałyśmy takie same piżamy. Nie no, my jesteśmy jak siostry. Napuściłyśmy wodę do wanny, rozebrałyśmy się i weszłyśmy. Plotkowałyśmy i co chwilę śmiałyśmy się na cały dom.
- Chłopaki, nie wchodźcie do łazienki.! Lesbijki się właśnie kąpią.! - usłyszałam głos Zayn'a.
- Spierd*laj.! - krzyknęła ze śmiechem blondynka.
- Ludmi, jakaś ty ostra. - powiedziałam, śmiejąc się.
Chwilę jeszcze posiedziałyśmy, a potem wyszłyśmy. Oczywiście wieczorna toaleta i ubrałyśmy się w piżamy. Otworzyłyśmy drzwi, a do łazienki wpadł Fede z Leon'em.
- Ej, podsłuchiwaliście.! - krzyknęła ze śmiechem.
Ja również się zaśmiałam. Poszliśmy wszyscy do mojego pokoju, bo z całej trójki ( Ja, Leoś i Fede ) to ja miałam największe łóżko. Leon usiadł, oparł się plecami o ścianę, a ja usiadłam między jego nogami. Przytulał mnie lekko. Fede z Ludmi usiedli na przeciw nas w podobnej pozycji. Rozmawialiśmy dość długo, gdy nagle zadzwonił telefon mojego brata. Szybko wyszedł z pokoju, odrzucając połączenie. Było to dla mnie dosyć dziwne. Spojrzałam na blondynkę, która szybko odwróciła wzrok. Ona też wie o co chodzi.? Obróciłam głowę, by zobaczyć czy Leon zrobi tak jak ona. No cóż, on spał. 
- Vilu, ja idę spać. Dobranoc. - pocałowała mnie w policzek i wyszła prędko.
O nie, ja tego tak nie zostawię. Delikatnie uwolniłam się z objęć Leon'a i cicho wyszłam z pokoju. Powoli szłam w stronę pokoju Fede. 
- Nie możemy jej nic jeszcze powiedzieć.... - usłyszałam głos Fede.
Drzwi były lekko uchylone. W pokoju zobaczyłam nie tylko mojego brata i Ludmiłę, ale także tą kobietę z bankietu.
- Fede, ona musi wiedzieć o tym. - odezwała się blondynka. - To także jej sprawa, szczególnie jej.
Nie wytrzymałam i weszłam do pokoju.
- Możecie mi do cholery powiedzieć, co się tu dzieje.? - powiedziałam, a oni popatrzyli na mnie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz